Paris Photo 2023
Grand Palais Éphémère
Place Joffre, 75007 Paris
9-12.11.2023

Vivian Sassen
Phosphor Art & Fashion 1990 – 2023
MEP – Maison Eorpéenne de la Photographie
5 Rue de Fourcy, 75004 Paris
18.10.2023 – 11.02.2024

Corp á corps
Histoire (s) de la photographies
Centre national d’art et de la culture Georges Pompidou
Place Georges Pompidou, 75004 Paris
6.09.2023 – 25.03.2024

Ruth Orkin
Bike Trip, USA, 1939
Fondation Henri Cartier-Bresson
79 rue des Archives 75003 Paris
19.09.2023 – 14.01.2024

Carolyn Drake
Men Untitled
Fondation Henri Cartier-Bresson
79, rue des Archives, 75003 Paris
14.09.2023 – 14.01.2024

Julia Margaret Cameron
Capturer la beauté
Jeu de Paume
1 Place de la Concorde, 75008 Paris
10.10.2023-28.01.2024

A partir d’elle. Des Artistes et leur Mère.
Le Bal
6, Impasse de la Défense, 75018 Paris
12.10.2023 – 25.02.2024

delpire & co
Lancements, signatures, rencontres, expositions
13, rue de l’Abbaye 75006 Paris
7-12.11.2023

Paris Photo 2023 (i okolice)

Klasyka, najnowsze trendy

Le Grand Palais Éphémère, Paris.

Każdego roku, kiedy zaczynamy zdawać relację z Paris Photo, odwołujemy się do liczb, by uzmysłowić sobie i czytającym te słowa, jak ogromne jest to przedsięwzięcie. Tak jest i tym razem: nazwiska ponad 800 artystów (z czego 36% to kobiety) z 19 krajów, 191 wystawiających z 25 krajów i przedstawiciele ponad 160 instytucji artystycznych i muzeów z całego świata. Tysiące albumów, publikacji, czasopism i 400 autorów udzielających autografów na spotkaniach z publicznością. Do tego cały pakiet wydarzeń towarzyszących, wykładów, dyskusji, nawet nieoficjalnych przeglądów portfolio. Konkurs na najlepszą książkę fotograficzną. Obok prezentacji głównych – wystawy towarzyszące.

Słowem nadmiar wszystkiego i ogromne trudności, by tę przebogatą ofertę w jakiś sposób zakumulować i przyswoić. Warto tutaj dodać, że organizatorzy zdając sobie sprawę z pojawiających się obecnie tendencji do przekraczania medium, dodali w tym roku nowy dział poświęcony fotografii w dobie digitalizacji i poszukiwań w zakresie utrwalania obrazu metodami cyfrowymi.

Targi Paris Photo, z powodu przyszłorocznej Olimpiady, odbywały się w tym roku, podobnie jak w dwóch latach ubiegłych, w hali Éphémère. Nie jest to skala Grand Palais, ale i tak po raz kolejny ta ciekawie zaprojektowana architektoniczne tymczasowa hala zdała świetnie egzamin. Niektóre galerie zostały usytuowane w tych samych miejscach, ale pojawiły się oczywiście nowe, zaskakując nowymi propozycjami.

Ephemere, główne wejście

Tradycyjnie jednak zwrócimy się ku fotografii klasycznej. To co jest atrakcją samą w sobie to zobaczyć oryginalne prace m.in. takich twórców jak Robert Adams, Diane Arbus, Yto Barrada, Harry Callahan, William Christenberry, Chuck Close, Robert Frank, John Gerrard, David Goldblatt, Emmet Gowin, Paul Graham, Peter Hujar, Josef Koudelka, Richard Learoyd, Richard Misrach, Yoshitomo Nara, Irving Penn, Paolo Roversi, Lucas Samaras, Kiki Smith, Hank Willis Thomas. Wszystkie te nazwiska figurują w ofercie galerii Pace, jednej z najmocniejszych w skali międzynarodowej. Nie znaczy to oczywiście, ze wszystkie prace są eksponowane na stoisku, ale wykaz autorów imponujący.

HANK WILLIS THOMAS: To Be Continued, Unnoticed
© Hank Willis Thomas, courtesy of Pace Gallery

Gdybyśmy chcieli przypomnieć sobie inne gałęzie i okresy klasycznej fotografii dwudziestowiecznej, to na pewno oferta galerii Kicken z Berlina, specjalizującej się od lat tej dziedzinie, zaspokoi z naddatkiem nasze oczekiwania. Sibylle Bergemann, Erwin Blumenfeld, Marianne Breslauer, Hannah Höch, Lotte Jacobi, Barbara Klemm, Rudolf Koppitz, Gertrude Käsebier, Helmar Lerski, Lisette Model, Lucia Moholy, László Moholy-Nagy, Helga Paris, Jaroslav Rössler, Otto Steinert, Christer Strömholm to nazwiska, które mówią same za siebie.

LOTTE JACOBI
© Lotte Jacobi Collection, University of New Hampshire / Courtesy Kicken Berlin

Piękna odbitka Otto Steinerta (1915 - 1878), twórcy fotografii subiektywnej, którego działalność artystyczna i teoretyczna odcisnęła takie piętno również na poszukiwaniach polskich fotografów, oferowana była za ponad 80 tysięcy euro.

Otto Steinert - Ein Fußgänger - Bvd. St. Michel, Paris, 1952,
© Estate Otto Steinert

W tym miejscu warto może nadmienić, że nie będziemy w tym roku koncentrować się na cenach, podawać rekordowych propozycji itd. Co ciekawe, ceny do tej pory widoczne w poszczególnych opisach prezentowanych zdjęć zniknęły w zasadzie. Na tabliczkach podających tytuł i parametry techniczne, pojawiają się często kody QR, które jak wiadomo się skanuje i tam zawarte są wszelkie możliwe informacje, łącznie z ceną. Oczywiście galernicy dysponują wydrukami na osobnych kartkach, ale nie szafują nimi zbyt często. Są one raczej do wglądu na miejscu. To na pewno jakaś zmiana na targach wynikająca z szybko zmieniających się czasów.


Zdjęcie pisarza, beatnika, Jacka Kerouaca stojącego na schodach przeciwpożarowych we wschodniej części Manhattanu w Nowym Jorku, wykonane w 1953 roku przez jego przyjaciela Alana Ginsberga, który miał zwyczaj opatrywania swoich zdjęć własnoręcznymi opisami specyficznym charakterem pisma. Galeria FAHEY/KLEIN z Los Angeles podając źródło i dane fotografii umieściła również fragment poezji Ginsberga, a więcej nt. tego zdjęcia i jego okoliczności powstania można było się dowiedzieć skanując kod QR.
Hassan Hajajj: Maroc's Back, 2011; 193 Gallery, Paris, © Hassan Hajjaj, 2011 / 143

Chcąc się nasycić starą dobrą fotografią na próżno szukaliśmy tradycyjnie wystawiającej na Paris Photo galerii Johannesa Fabera z Wiednia. Okazało się, że galeria jest obecna w Paryżu, ale swoją ofertę prezentuje gościnnie podczas targów w galerii Davida Guirarda przy rue de la Perche w dzielnicy Marais. Nie zawiodły natomiast znane i uznane galerie amerykańskie Edwynn Houk, Howard Greenberg, Michael Hoppen, Fraenkel z San Francisco. Wizyta w tych miejscach to zawsze świetna powtórka z historii fotografii światowej.

Zawsze też jest dobrze pojawić się w miejscach, których znaczenie silnie wpływa na historię fotografii. Agencja Magnum tradycyjnie prezentuje prace swoich fotografów i to te najbardziej znane nazwiska: Werner Bischof, Raymond Depardon, Alex Webb, Gilles Peress czy Harry Gruyaert.


HARRY GRUYAERT: Amusement stands near the beachfront. Essaouira, Morocco
© Harry Gruyaert/Magnum Photos

Jak co roku, w poszukiwaniu polskich śladów skierowaliśmy się na stoisko Galerii Françoise Paviot, gdzie zwykle mogliśmy oglądać prace Bogdana Konopki, którego to od lat ta galeria na targach prezentowała. Okazało się, że jego prac w tym roku tam nie znaleźliśmy, a galeria Françoise Paviot dzieliła przestrzeń z Contemporary Works/Vintage Works, galerią amerykańskiego galerzysty i kolekcjonera Alexa Novaka. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że ten rzutki galerzysta, operujący również, tak jak zresztą już większość ludzi z tej branży w internecie, wystawił efektowną pracę Krzysztofa Pruszkowskiego pt. „Manhattan-Brooklyn Subway”, silver print, 14 -1/8 x 36 – 3/16 inch; 1988/1988.

Krzysztof Pruszkowski na stoisku Contemporary Works/Vintage Works, za nim powyżej jego praca „Manhattan – Brooklyn Subway”, silver print, 1988/1988; 14-1/8 x 36-3/16 in.

Sam autor dowiedział się o tym już w czasie trwania targów, co spowodowało, że doszło do nieoczekiwanego sympatycznego spotkania Krzysztofa Pruszkowskiego z p. Novakiem po latach.

Inną, efektowną, sporych rozmiarów pracą polskiej artystki to zapamiętany z ubiegłego roku i dobrze znany fotomontaż Zofii Kulik w galerii Persons Projects pt. „Light Rose I (Smokes)”, 2000, Silver gelatine print, 182 x 152 cm.

Zofia Kulik, Light Rose I (Smokes), 2000
Persons Projects, © Zofia Kulik
Wykład Deborah Willis w towarzystwie Marka Sealy w ramach programu La Plateforme / The Platform

Gdy już w tym miejscu mowa o polskich akcentach, to należały do nich również wystąpienia Karoliny Ziębińskiej-Lewandowskiej podczas jednej z panelowych dyskusji, a także książki polskich autorów, m.in. Karoliny Wojtas, w lipskim wydawnictwie Spector, i obszerny, ponad czterystu stronicowy album Tomasza Gudzowatego wydany w tym roku przez wydawnictwo Hatje Cantz.



Przedstawicielka wydawnictwa Hatje Cantz prezentuje najnowszą ksiazkę Tomasza Gudzowatego pt. SUMO

O książkach będzie jeszcze mowa, tymczasem trzeba w kilku słowach opowiedzieć o współczesnej fotografii, która przecież jest najszerzej reprezentowana podczas Paris Photo.

ROBERTO HUARCAYA, Andegramas, Andean scissors dancers (Instalaltion view), ROLF ART
© Roberto Huarcaya
Krzysztof Pruszkowski w rozmowie z przedstawicielką galerii Rolf z Buenos Aires, w tle praca Roberto Huarcayi.

I tak uwagę przykuwały ogromne fotogramy peruwiańskiego artysty Roberto Huaracaya, który utrwalił na tle szczytów rodzimych Andów tradycje miejscowej kultury. Jest to zapis tańców rytualnych odbywających pod osłoną nocy, a mających na celu przypomnienie oporu wobec hiszpańskiej kolonizatorskiej dominacji. Uwagę zwracał system mocowania tych prac. Umieszczone pomiędzy dwiema dużymi plastikowymi płytami stwarzały wrażenie unoszenia się w powietrzu.

Kontrapunktem dla nich były niewielkich rozmiarów portrety innej peruwiańskiej artystki, Milagros de la Torre, wykonane na ulicy miasta Cuzco metodą wprost na papierze za pomocą własnej konstrukcji wyprodukowanym drewnianym aparatem. Coś w rodzaju przetworzonych zdjęć typu ID do dokumentów, ale z głębią poetyckiej wrażliwości.

Milagros De la Torre, Under the Black Sun, 1991-1993, ROLF ART
© Milagros De la Torre

Jedną z najbardziej zadziwiających ekspozycji była instalacja wypełniająca całą przestrzeń wyznaczonego boksu wystawowego. Pod artystycznym kierownictwem Satoshi Machiguchi na stoisku poświęconym TTT / Paris ustawionym przez SKWAT znalazła się oszałamiająca instalacja z papierem toaletowym specjalnie zaprojektowanym dla tego projektu. Wykonane z tektury pochodzącej z recyklingu, na której drukowane są fotografie Daido Moriyamy, wzbudzały ogromną ciekawość zwiedzających, którzy robili sobie fotografie w tym niezwykłym otoczeniu. A zaraz obok można było kupić za niewielkie ceny reprodukcje zdjęć Moryiamy i jego albumy. Świetny sposób na przyciąganie ewentualnych nabywców.

The Tokyo Toilet / Paris. Prezentacja projektu Daido Moriyamy, Satoshi Machiguchi i SKWAT. Jest to druga odsłona po Mediolanie. Tekturowa przestrzeń z recyklingu wytapetowana fotografiami z rolkami specjalnie zaprojektowanego papieru toaletowego. Obok, na stoisku można kupić fotobook poświęcony temu projektowi.
The Tokyo Toilet / Paris. Prezentacja projektu Daido Moriyamy, Satoshi Machiguchi i SKWAT.

Tak wielka impreza jak Paris Photo reaguje na najnowsze trendy. Toteż w tym roku utworzono sektor poświęcony fotografii epoki digitalnej, którego kuratorką była Nina Roehrs. Zaprezentowała ona artystów, którzy włączali praktyki cyfrowe do swoich prac. Pojawiły się też zagadnienia związane ze sztuczną inteligencją. Tutaj interesującym spotkaniem było oglądanie prac znanego nam dobrze Andreasa Müllera Pohle, które rozważania na ten temat dostępne były na stoisku galerii Photoedition z Berlina. Tam również można było nabyć najnowszy numer European Photography, którego jak wiadomo Müller-Pohle jest założycielem i wydawcą od samych początków istnienia tego wpływowego pisma.

ANDREAS MÜLLER-POHLE: Digital Scores IV (after Nicéphore Niépce), 1998 Edition: 8 + 1 A.P. # 3
PHOTO EDITION BERLIN, © Andreas Müller-Pohle

Hasłem przewodnim galerii Fellowship www.fellowship.xyz jest łączenie przeszłości i teraźniejszości, by kształtować przyszłość sztuki. Za przykład mogą służyć prace kanadyjskiego, mieszkającego w Toronto artysty, Elmana Mansimova, który począwszy od 2015 zajął się tworzeniem sztuki obrazu w oparciu o sztuczną inteligencję. Jak pisze w komentarzu do tych prac dr Lev Manovich, jesteśmy w przededniu rewolucji kulturalnej, jaką przyniesie genaratywne użycie sztucznej inteligencji. Z tymi zagadnieniami zapoznawał i objaśniał cierpliwie i kompetentnie Maciej Miliszkiewicz, którego miło było spotkać w tym niezwykłym miejscu.

Maciej Miliszkiewicz komentujący prace Elmana Mansimova

Obok programu poświęconego przekraczaniu medium fotografii na targach wydatnie zaakcentowane są od pewnego czasu problemy feministyczne. Zainicjowany w 2018 program położenia nacisku na twórczość kobiet w tym roku kuratorowała Fiona Rogers z Victoria & Albert Museum w Londynie. Program ten nosi nazwę Elles x Paris Photo i z okazji jego trwania wydano nawet specjalny katalog. Oczywiście ilość wystawiających na targach artystek zwiększyła się przez te lata o kilkanaście procent, ale nie to jest najważniejsze. Istotne by w programowaniu kolejnych wydarzeń związanych z targami udział kobiet był bardziej wyrównany z mężczyznami. Oglądając poszczególne miejsca nie odczuwa się jakiejś dyskryminacji. Takie wielkie nazwiska znane przecież od lat, które współtworzyły historię tej dyscypliny, są nie do pominięcia. Gertrude Käsebier, Julia Cameron, Dorothea Lange, Diane Arbus, Francesca Woodman, czy chociażby znana dobrze z wystawy w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie Flor Garduño są nie do pominięcia dla całościowego postrzegania twórczości fotograficznej.

FLOR GARDUÑO La mujer, Juchitán, México, 1987 © Flor Garduño
MYRIAM BOULOS What’s Ours, Beirut, Lebanon, 2019 © Myriam Boulos Courtesy MAGNUM
NAN GOLDIN - Thora at my Vanity, NY, 2021, Pigment print, 116,8 x 154,9 cm © Nan Goldin / Courtesy Fraenkel Gallery, San Francisco
PIXY LIAO Find a woman you can rely on, 2018 © Pixy Liao Courtesy of the artist & STIEGLITZ19 Anvers
Stoisko z nominowanymi książkami fotograficznymi

Istotnym od jakiegoś czasu elementem targów są książki, teraz używa się nazwy Photobooki. Doroczny konkurs wyłania co roku nowych zwycięzców, ale tym razem nie będziemy nad tym skupiali naszej uwagi, bowiem poziom tegorocznych zmagań był chyba niezbyt porywający. Niemniej zgrabnie wyłożone nominowane książki przyciągały wielu zainteresowanych. Oni to właśnie tworzyli zapewne grupę najbardziej zainteresowanych uczestników czy odwiedzających targi osób, które chciały zdobyć autografy od ulubionych autorów. I tak przez te wszystkie dni trwania targów odbywało się rozdawanie dedykacji przez 400 twórców.

Sopie Calle udziela autografów na swoich książkach na stoisku wydawnictwa Actes Sud, w tle Loli Kantor i Rania Matar

Największe powodzenie miała w tym roku Sophie Calle, ale kto był uważny mógł zdobyć wpis nie tylko autora fotografii ale np. również autora tekstu, tak jak to miało miejsce w przypadku Harry Gruyaerta obok którego siedział autor tekstu do jego albumu, Brice Matthiussent.

Harry Gruyaert i Brice Matthieussent podczas podpisywania książek na stoisku ANDRÉ FRÈRE ÉDITIONS z Marsylii

A trzeba przyznać, że rynek wydawania książek gdzie materiał wizualny podany jest na najróżniejsze sposoby, w niespotykanych formatach, nakładach, edycjac, rozrasta się w ogromnym tempie. Dowodem na to są odbywające się po raz kolejny równolegle do Paris Photo targi książek pn. POLYCOPIES. Tam, na przycumowanej do nabrzeża Sekwany barce i w sporej wielkości namiocie, prezentują swoje wydawnictwa mniejsze, offowe, nie tak znane jak w głównej przestrzeni targów ale cieszące się równie sporym zainteresowaniem. Można tam upolować różnego rodzaju ciekawostki wydawnicze i zainteresowanie jest ogromne. Do stoiska znanego polskiego wydawnictwa Blow Up Press nie można się było dostać, tak mocno było oblegane przez miłośników dobrej książki fotograficznej.

Stoisko wydawnictwa Blow Up Press podczas targów Polycopies
Targi książek i wydawnictw fotograficznych Polycopies

Szkoda, że zaprzestano wydawania papierowej wersji katalogu z Paris Photo. Być może katalog online skutecznie go zastępuje, jest łatwy w obsłudze, logicznie poukładany, będący wprost kontynuacją takiej samej formuły typograficznej do tych dotychczasowych papierowych. Niemniej jest to jakaś oznaka czasu ale i paradoks – powstaje tyle photo booków, a katalogu w wersji papierowej z Paris Photo już nie ma.

By zakończyć te powyższe dosyć rozproszone uwagi na temat Paris Photo trzeba podać informację istotną: otóż następna edycja jesienią w 2024 roku wróci do Grand Palais. Do ogromnej przestrzeni, gdzie fotografia tak dobrze jest eksponowana, gdzie mimo ogromu kubatury tego miejsca łatwo wszędzie trafić i spotykać się z publicznością, gdyż Paris Photo to nie tylko wydarzenie handlowe – to na wskroś wydarzenie o wielkiej wadze społecznej i kulturowej.

Przyjazd na Paris Photo staje się też okazją do odwiedzenia innych równie wytrwale promujących sztukę fotografii miejsc.

Zwykle zaczynaliśmy od Maison de la Photographie Européenne. Podobnie w tym roku. Główna wystawa w tym miejscu troszeczkę rozczarowała. Vivian Sassen, holenderska fotografka znana głównie z niekonwencjonalnych sesji mody zaprezentowała swoje twórcze, niejako osobne poszukiwania. Najciekawsze chyba są jej video-realizacje, przesycone niezwykłymi zestawieniami kolorystycznymi ale chyba pozbawione głębszych znaczeń. Jest to rodzaj sztuki wykraczający poza tradycyjne medium i chyba dobrze oddaje aktualne tendencje ale czy nas dogłębnie porusza?

Video instalacja autorstwa Vivian Sassen w MEP
Video instalacja Vivian Sassen w MEP
Fragment wystawy Vivian Sassen w MEP

Czymś, co można by postawić w kontrze do takiej propozycji, to duża wystawa, jakie zwykle organizuje Centrum Pompidou. „Corp á corps” – wystawa ze zbiorów własnych i kolekcji producenta-filmowca Marina Karmitza. Rzecz dotyczy dialogu pomiędzy fotografowanymi i fotografującymi w XX i XXI wieku. Ta pojemna formuła sprawia, że na wystawie mamy przegląd zdjęć od początków ubiegłego stulecia aż do powstałych całkiem niedawno. Główne spoiwo to jednostka ludzka, nasze indywidualne istnienie. Wnikliwe spojrzenie w ludzki los, fotografia głęboko humanistyczna, koncentrująca się na człowieku jako indywiduum.

Fragment fasady głównej Centrum Pompidou z afiszem wystawy Corp á corps

„Jeśli ciało nie jest rzeczą, jest sytuacją: jest naszym spojrzeniem na świat i zarysem naszych projektów.” Ten cytat z Simone de Beauvoir postawiony jako motto całego pokazu dobrze oddaje zamysł kuratorski wystawy. A jeśli do tego ma się do dyspozycji tak szeroką gamę najbardziej wybitnych w dziejach artystów to sukces gwarantowany. Nasza duma od razu podniesiona jest na wyżyny, bowiem na takich pokazach zwykle brakowało kogoś z naszej części Europy. Nie tym razem: świetny autoportret Witkacego i kilkanaście jego fotografii już na wstępie zrywają z tą niechlubną tradycją. W dalszej części tej wspaniałej wystawy napotkamy również zdjęcie Julii Pirotte, której twórczość już na stałe weszła do historii fotografii. Jej dużą kolekcje zdjęć i negatywów nabyło przed laty Muzeum Fotografii w belgijskim Charleroi, a wielkim miłośnikiem jej talentu jest założyciel i ówczesny dyrektor muzeum Georges Vercheval, który propaguje jej twórczość.

Alain Baczynsky „Regardez, il va peut-ȇtre se passer quelque chose”, polaroid z wystawy Corp à corps
Michael Ackerman, Varanasi - installation of 24 photos, analog prints, 2018, z wystawy Corps à Corps
Prace Alana Baczynsky’ego na pierwszym planie w głębi zdjęcia Christiana Boltanskiego

Wystawa, bardzo atrakcyjnie zaaranżowana, na różnych tłach, w zmiennej geometrii pomieszczeń, przeprowadza nas właściwie przez całą współczesną epokę fotografii. Poczynając od amerykańskich klasyków z początku XX wieku, Lewisa Hine’a, Paula Stranda do zdjęć z lat 30 (Dorothea Lange, Herman Lerski, Cartier-Bresson) po lata 40 (tu Amerykanie: Walker Evans Louise Stettner, Helen Levitt, Lisette Model). Aż wreszcie cała plejada świetnych ikonicznych zdjęć Andy Warhola, Raoula Haussmana, Raymonda Depardon, Andersa Petersena i jego mistrza Christera Strömholma, którego zresztą ekspresyjne zdjęcie znalazło się na okładce obszernego katalogu z wystawy. W jego skróconej wersji (ISBN 978-2-84426-958-4) na ostatniej rozkładówce zamieszczono zdjęcie zrobione w Indiach przez znanego i u nas ( mieszkał jakiś czas w Polsce) Michaela Ackermana. Inny polski ślad na tej wystawie i spore zaskoczenie to kolejny artysta, którego premierową wystawę- instalację i jedną z ważniejszych w jego dorobku zrealizowaliśmy w Centrum Sztuki Współczesnej w sali Laboratorium w 1991 roku. Na wystawie w Centrum Pompidou jego prace również noszą charakter instalacji – to rozsypane jakby w ciągu małe polaroidy – autoportrety ilustrujące zjawisko autotematyzmu. Świetnie korespondują z pracami takich uznanych twórców jak wspomniany Warhol, Ulay (performer, partner Mariny Abramović!) czy Christian Boltanski. Mając na uwadze, że wystawa potrwa jeszcze prawie do końca marca przyszłego roku, warto się postarać, by ją obejrzeć z należytą uwagą.

 

Ruth Orkin, fragment wystawy

W Fundacji Cartier-Bressona dwie interesujące wystawy, z tym że z jednej nie chce się wychodzić, a druga zadziwia i prowokuje.

Ta pierwsza, mieszcząca się na dole, to z wielkim smakiem przyrządzona ekspozycja amerykańskiej fotografki Ruth Orkin (1925 – 1981). Jako młoda dziewczyna postanowiła odbyć rowerową podróż poprzez Stany. Od Pacyfiku po Atlantyk. Coś, co teraz może nie wywołałoby większego oddźwięku, jednak wtedy, w 1939 roku było wydarzeniem.

4 miesiące podróży, wiadomo, że nie tylko samym rowerem, wizyta w większych miastach po drodze, takich jak Chicago czy Filadelfia, przykuwało uwagę. Jej podróż relacjonowała lokalna prasa, archiwalne wycinki są reprodukowane na ogromnej mapie. Autorka tego wyczynu zrobiła ponad 300 zdjęć i już wtedy można było się zorientować, że ma ogromny talent obserwacji. Na wystawie oprócz jej fotografii wykonanych w czasie podróży zobaczyć możemy także oryginalne zdjęcia wklejone do albumów z jej własnoręcznymi podpisami z tej panamerykańskiej wędrówki.

Ruth Orkin osiedliła się później w Nowym Jorku, a po wojnie podróżowała do Izraela. We Włoszech jeszcze w latach 40 i 50. wykonała całą serię niezwykle ciekawych fotografii.

Ruth Orkin, fragment wystawy
Kartki z albumu z oryginalnymi odbitkami z podróży rowerowej Ruth Orkin
"
Ruth Orkin fotografie z podróży po Włoszech, fragment wystawy

Druga wystawa też Amerykanki, Carolyne Drake, laureatki nagrody Fundacji HCB z 2021 roku prezentuje nową serię fotografii pt. „Men untitled”, badającą jej związek z ideałami męskości w kulturze amerykańskiej. Pomiędzy symbolami związanymi z męskością, autoportretami kwestionującymi własny stosunek do płci i fotografiami „nagich” mężczyzn, MEN UNTITLED wpisuje się w podejście zarówno introspektywne, jak i dokumentalne. Wystawa bardzo nieoczywista, dająca wiele pól interpretacji i raczej nietypowa dla tego miejsca.

Carolyne Drake, fragment wystawy

Julia Margaret Cameron – to nazwisko na pewno przyciągnęłoby każdego, kto choć trochę zna historię fotografii. Zobaczyć jej oryginalne fotografie to nie lada gratka. Nawet jeśli trzeba odstać w kolejce, w czasie padającego deszczu, kilkadziesiąt minut.

Publiczność na wystawie Julii Margaret Cameron w Jeu de Paume
Publiczność na wystawie Julii Margaret Cameron w Jeu de Paume
My Grand Child, 1865
Henry Hershel Hay Cameron (1852-1911) Mrs. Julia Margaret Cameron, 1870 Jeden z rzadszych portretów Julii Cameron zrobiony gdy miała 55 lat przez młodszego syna, który po jej śmierci otworzył swoje własne studio w Londynie i przyczynił się do propagowania jej dzieła.

Wystawa w Jeu de Paume cieszy się ogromnym zainteresowaniem i to przecież nie tylko publiczności Paris Photo. Ta niezwykła postać w historii fotografii ma swoje własne miejsce. Zaczęła jako dorosła już osoba i jej podejście do fotografii, krytykowane przez współczesnych jako zbyt luźne, szczególnie do techniki fotografowania (Cameron świadomie dopuszczała różne błędy i niedoskonałości) ugruntowało jej silną pozycję jako osoby, która w innowacyjny sposób stworzyła oryginalne i ponadczasowe dzieło. Na wystawie prezentowanych jest 100 fotografii wykonanych w ciągu zaledwie dziesięciu lat między 1864 a 1875 rokiem. Powstałe w tym czasie zdjęcia należą do najpiękniejszych przykładów początków fotografii. Cameron eksperymentowała, tworzyła alegoryczne kompozycje, ale jej portrety, również te z dziećmi są zaskakująco piękne. Stworzyła wspaniałe obrazy i jest do dzisiaj uznawana za jedną z największych postaci w tej dziedzinie. Mimo wielu oglądających w skupieniu, wystawa w silnie przytłumionym świetle robi kolosalne wrażenie, toteż można poczytywać sobie za sukces, że miało się okazję ją zobaczyć. Jeu de Paume to na pewno stały punkt programu w czasie paryskich wizyt z okazji Paris Photo – tego miejsca nie można pominąć, bo tutaj zawsze jest coś niezwykłego do zobaczenia.

O tej wystawie już wiedzieliśmy, zanim znaleźliśmy się w okolicach placu Clichy: LE BAL to miejsce również nie do pominięcia w czasie paryskich fotograficznych peregrynacji. Tym razem wystawa grupowa. Nazwiska znane i mniej znane w potocznym obiegu, ale temat intrygujący: „O niej. Artyści i ich matka.”

Jochen Gerz, Le Grand Amour / 2 (Fictions), 1980-1981, courtesy Centre Pompidou
Mark Raidpere Shifting Focus, video 9 min 30 s., 2005, courtesy de l”artiste et Michel Rein
fragment wystawy, na pierwszym planie zdjęcia Christiana Boltanskiego, w głębi Grahama Greena

Już w pierwszej sali zetkniemy się z fragmentem słynnego eseju Rolanda Barthesa „La chambre clair”, książki może najbardziej cytowanej obok Susan Sontag w piśmiennictwie o naturze medium fotografii. Jak wiadomo esej ten powstał nieco ponad rok od śmierci matki pisarza w 1979 roku gdzie starał się on odnaleźć prawdę o ukochanej twarzy bliskiej osoby analizując jej fotografie.

„Matka, której spojrzenie jest z pewnością pierwszym zwierciadłem nie tylko nas samych, ale i otaczającego nas świata, pozostaje jednym z podstawowych motywów w historii sztuki. Zgromadzone tu dzieła, wyraźnie różniące się zarówno kontekstem, w jakim zostały stworzone (społeczne, geograficzne, czasowe), jak i podejściem formalnym i estetycznym, które przyświecały ich powstaniu, łączy wszystkie to, że wykraczają poza zwykłe intymne świadectwo. Pomiędzy krytyką społeczną, poszukiwaniem siebie, czarowaniem i uspokajaniem, niezależnie od tego, czy ucieleśniają one rzeczywistość obecności, czy skutki nieobecności, wszystkie one wnoszą w grę kwestię synostwa i tego, co z niego pozostaje.”

Prace oglądane na wystawie są mocne, niekiedy agresywne i trudne do akceptacji tak jak w przypadku realizacji video islandzkiego artysty Ragnara Kjartanssona. W tym jednokanałowym zapisie video dokonanym trzykrotnie w ciągu 15 lat artysta na próbę wystawia szczerości relacji z żyjąca matką, która w drastycznych gestach opluwania zdaje się symbolizować złożoność relacji rodzinnych nawet na tak podstawowym zdawałoby się poziomie dość wulgarnego zachowania. Kjartansson zamierza kontynuować te nagrania co pięć lat do czasu aż jedno z nich odejdzie.

Ragnar Kjartansson, Me and My Mother 2010,2015,2020, video monocanal, couleur, son. Courtesy de l’artiste, Lhuring Augustine New York et i8 Gallery, Reykjavik

Inne prace to klasyczne trzy fotografie swojej matki Paula Grahama, jeszcze inne to opowieść o swoich rodzicach Christiana Boltanskiego. Jest poświęcona matce instalacja Sophie Calle, a także seria 12 portretów niemieckiego artysty Jochena Gerza, który do zdjęć umierającej matki dołączył bardzo osobiste powstałe w czasie jej agonii zapisy. Każda z osób biorących udział w tej wystawie wraca do relacji z matką, czyni to również Mark Raidpere, estoński artysta posługujący się video, gdzie w bardzo auto - emocjonalnym przekazie wskazuje na trudności z wyjawieniem prawdziwych uczuć. Przy okazji należałoby usunąć błąd z widniejącej na wystawie informacji o artyście, bo nie jest on Łotyszem a Estończykiem, znanym dobrze ze swoich wcześniejszych dokonań w sztuce. Po obejrzeniu całości wychodzi się z tej wystawy mocno niepocieszonym, jej przekaz jest dojmujący i na długo treści i formy w jakich te treści zostały zawarte, będą się uciążliwie odciskać w pamięci. Ale może o to właśnie chodziło twórcom tej bardzo przejmującej ekspozycji ? Pobudzić uczucia, wspomnienia… ?

Siedziba i galeria wydawnictwa delpire & co przy rue de l”Abbaye

Oglądając niektóre miejsca prezentujące fotografie po drugiej stronie Sekwany, a ściślej w obrębie Dzielnicy Łacińskiej i to w ramach od jakiegoś czasu corocznie odbywającego się festiwalu fotografii Photo Saint Germain (już po raz 12) trafiamy na miejsce, które było przez szereg lat galerią a teraz jest „oknem wystawowym” dosłownie i w przenośni wydawnictwa delpire & co.

Wydawnictwo ma ogromne zasługi w wydawaniu fotografii albumów i książek fotograficznych, łącznie ze słynną serią małych kieszonkowych monografii w czarnych okładkach. Sama prezentacja w niewielkim pomieszczeniu, gdzie książki głównie wyłożone są do oglądania na wielkim półokrągłym stole jest swego rodzaju instalacją w hołdzie książkom właśnie. Wydawnictwo było też obecne na Paris Photo, gdzie swoje publikacje podpisywali m. in. Susan Meiselas i Martin Parr.

I na koniec należy wspomnieć o imprezie Polish Photo Brunch, zorganizowanej przez Institut Polonais (Instytut Polski) w Paryżu. W bardzo efektownym wnętrzu wspaniałej kamienicy będącej kiedyś siedzibą przedstawicielstwa handlowego, zaprezentowała się Szkoła Filmowa z Łodzi, wydawcy drukowanego magazynu o sztuce LYNX, a także zaprezentowano publikacje albumowe i książkowe kilku krajowych wydawnictw.

Na pewno jest zasługą Instytutu, że do takiego wydarzenia doszło. Ale film prezentujący prace studentów szkoły, zmontowany w stylu błyskotliwego kalejdoskopu, nie pozwolił chyba na zapamiętanie chociażby jednego nazwiska. Potem wykład z przeźroczami p. profesora Jarosława Klupścia, wygłaszany po angielsku i tłumaczony dzielnie na francuski przez miłe panie z Instytutu, pozostawił mieszane odczucia i spore znużenie. Najważniejszym chyba punktem tego wydarzenia było po prostu spotkanie uczestników i ciekawych gości, jak chociażby wykładowców z zaprzyjaźnionej uczelni w Opavie (m. in. profesor Vladmir Birgus). Przed laty miało miejsce podobne wydarzenie. Odbywało się w galerii Le Bal i uczestniczyli w nim artyści, krytycy i kuratorzy z Polski. Zarówno wtedy jak i teraz spotkania te niezbyt były udane. Chyba należałoby przemyśleć formułę takiego wydarzenia, by mogło ono bardziej przyczynić się do rozpropagowania polskiej fotografii, a nie tylko stać się pretekstem dla spotkania ze znajomymi. Miejmy nadzieję, że tak się stanie, bowiem wkrótce ma zakończyć się remont historycznej siedziby Instytutu Polskiego w Paryżu, gdzie w przeszłości miały miejsce wspaniałe wystawy realizowane np. przez śp. Urszulę Czartoryską z udziałem m. in Zbigniewa Dłubaka czy indywidualne pokazy Bogdana Konopki i Tadeusza Rolke.

Polish Photo Brunch w Instytucie Polskim, 10.11.2023
Polish Photo Brunch w Instytucie Polskim, 10.11.2023
Wystawa polskich photobooków podczas spotkania w Instytucie Polskim, 10.11.2023

Czas jaki zwykle dajemy sobie na fotografię jesienią każdego roku przyjeżdżając do Paryża poszerza i daje rozleglejsze horyzonty dla zrozumienia roli, jaką fotografia i jej ewolucja spełnia we współczesnym życiu. Pozycja fotografii w obszarze sztuki współczesnej jak i w naszej coraz bardziej skomplikowanej, pełnej wyzwań rzeczywistości będzie rosła. Jest to bowiem sprawdzony środek do wrażania naszych uczuć i dążeń a także do utrwalania szybko zmieniającego się otoczenia. Czekamy zatem na spotkania przy okazji Paris Photo w przyszłym roku, już po olimpijskich zmaganiach.

Marek Grygiel

Podziękowania: Krzysztof i Ludwik Pruszkowscy

Ilustracje: fot. Marek Grygiel + materiały prasowe Paris Photo

 

W FOTOTAPECIE poprzednio m.in.:


Zobacz też:

 



Spis treści

Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.