Jan Bortkiewicz
Weather Report [Prognoza pogody]
Centrum Sztuki Współczesnej
Zamek Ujazdowski, Warszawa
9.12.2022 – 26.03.2023

Jan Bortkiewicz: nastroje, prognozy

Jan Bortkiewicz, wernisaż wystawy w CSW Zamek Ujazdowski, 9 grudnia 2022 r. Fot. M. Grygiel

Na to, by zdecydować się na wystawę retrospektywną, trzeba mieć nie tylko pokaźny dorobek ale i silne przeświadczenie, że taka wystawa jest potrzebna nie tylko dla własnych ambicji, ale również by pokazać, że czegoś istotnego się dokonało. Do tego wniosku doszedł zapewne Jan Bortkiewicz. Otwarta w połowie grudnia ub. roku wystawa w Centrum Sztuki Współczesnej na Zamku Ujazdowskim w Warszawie nosi tytuł Weather Report [Prognoza pogody] i w jakimś stopniu oddaje zamiar autora, by swoją twórczość podsumować jako prognozowanie nastrojów społecznych w wyniku istotnych wydarzeń historii naszego kraju. Jest to również raport z własnych przemyśleń odnośnie ostatnich 50 lat, bo na taki czas rozłożyły się artystyczne działania Jana Bortkiewicza.

Ma to odzwierciedlenie w układzie wystawy. W pierwszej sali znalazły się prace zebrane w jednym cyklu pt. „Gra w czerwone” . Jest to seria ułożonych w prostokąt 28 czarno-białych fotografii z akcentami czerwonej farby. Praca powstała w 1973 roku i podczas próby jej zgłoszenia do konkursu została odrzucona z powodów politycznych jak również nie doczekała się publicznego zademonstrowania na wystawie.


Wernisaż wystawy Jana Bortkiewicza w CSW Zamek Ujazdowski, 9 grudnia 2022 r. Fot. M. Grygiel

Już we wczesnym etapie twórczości daje się zauważyć u Bortkiewicza zainteresowanie otaczającą go codziennością siermiężnych czasów PRLu . Są też tutaj wyraziste wątki z własnej biografii, jak chociażby efektowne zdjęcie zapewne wykonane z wieżyczki okrętu podwodnego, na którym Bortkiewicz odbywał służbę wojskową. Są też pierwsze świadomie wykonane fotografie osób z kręgu rodziny, przyjaciół. Ale zdjęć tych jest niewiele, w sposób wstrzemięźliwy wprowadzają nas w osobiste życie autora, który jeszcze zdołał się urodzić w Wilnie w 1945 roku. Po wypędzeniu tysięcy mieszkańców tego miasta znalazł się wraz z rodziną we Wrocławiu. Tutaj, po ukończeniu Technikum Mechanicznego i Wyższego Studium Fotografii, zajął się na serio fotografowaniem pracując w Międzywydziałowym Zakładzie Fotografii Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, kierowanym przez Michała Diamenta. Ale to właśnie te wczesne kontakty ze środowiskiem plastycznym spowodowały, że mimo iż sytuował się na pozycji fotografa, do swoich prac włączał inne elementy.

Jan Bortkiewicz, ORP Sęp, 1965

Tworząc obrazy fotograficzne, często w zainscenizowanych sytuacjach, Bortkiewicz posługiwał się zestawionymi przez siebie przedmiotami pełniej oddającymi jego twórcze zamysły. To ciekawe zjawisko biorąc pod uwagę, że szerzej znany jest także ze swojej twórczości fotoreporterskiej. Musiał zostać szybko zauważony skoro fotografował dla tak uznanych miesięczników jak „Polska” (w latach 1974-1981) czy „Odra” (1974-1996). Ale na wystawie takich zdjęć nie jest za wiele. Artysta wraz z kuratorką wystawy Krystyną Różańską-Gorgolewską zadecydowali skupić uwagę widza, na najistotniejszych dziełach, szczególnie z ostatniego okresu.

Jan Bortkiewicz, Kraków, ul. Szewska 7, 17.05.1977, fotografia 2020

Jan Bortkiewicz jest bowiem bardzo zaangażowanym w ocenie zdarzeń komentatorem. Nie omija tematów najważniejszych, jak choćby katastrofa smoleńska z 2010 roku. Robi to bardzo mocno i bardzo prostymi środkami. Fragment pnia biało- czerwonej brzozy czy wypisana jedynie data: 10.04.2010 na czarnym tle z fragmentem wiersza T. S. Eliota otwierają bardziej naszą pamięć na to tragiczne wydarzenie. Charakterystycznym środkiem uzyskania takich skrótów myślowych jest symbolika wizualna afiszowych komunikatów.

Jan Bortkiewicz, 10.04.2010
Jan Bortkiewicz, Betula pendula roth, 2010

Warto przypomnieć: Bortkiewicz wykonał ponad 100 plakatów i jest również autorem okładek płyt, katalogów reklamowych, współrealizatorem scenografii dla filmu i telewizji. Tutaj możemy zaobserwować umiejętności łączenia obrazów, techniki fotomontażu, ale tradycyjnego, bez użycia cyfrowych przetworzeń. Te fotomontaże mogą sprawiać wrażenie grą kolorów czy zaskakiwać różnymi kontrastami. Często kryje się za nimi mocny akcent z niedalekiej przeszłości np. gdy oglądamy kalejdoskopową impresję z klatki schodowej krakowskiej kamienicy. Adres podpowiada nam, że to na ulicy Szewskiej i że to tam został zamordowany przez „nieznanych sprawców” Stanisław Pyjas. Jak na ironię, kto zna to miejsce, ten wie, że te schody służą teraz jako „wejście do zupełnie innego przybytku” – jak napisał we wstępie do wystawy prof. Andrzej Nowak.

Te refleksje dotyczące przeplatania się wartości, idei, stosunku do przeszłości i do obecnych wydarzeń są istotnym składnikiem całej twórczości Jana Bortkiewicza. Jego umiejętność dokonywania szybkich, celnych analiz i zwracania uwagi na istotne symbole powoduje, że gdy oglądamy te prace, dostrzegamy w nich nie tylko pomysłowość autora w szybkim przekazaniu komunikatu. Widzimy także często, jak prostymi środkami uruchamia nasze procesy myślowe. Te prace, przecież tak atrakcyjne wizualnie, np. piękne ujęcie martwego orła na śniegu, nie są tylko patetycznym gestem. Autoportret w stylu św. Mikołaja z tandetnej komercyjnej imprezy jest sygnałem o zmianie wartości. Kolorowe kolaże z graffiti na tarnowskich ulicach, czy wszystkie symbole europejskich złotych gwiazdek na niebieskich tłach to jakaś złudna iluzja. Tak więc pod pozorem łatwej, poprawnej kompozycyjnie stylistyki autor zachęca nas jakby do spojrzenia w lustro, do przeczytania pewnych zdarzeń raz jeszcze w kontekście historii i naszej w niej obecności.

Jan Bortkiewicz, Tarnów, 2008

Jest na wystawie kilka sal, które są wyróżnione kolorem. Czerwony to Francja – a tam np. miniaturowe modele słynnej wieży Eiffel’a czy gilotyny, symbolu rewolucji francuskiej. No i kolaż z typowymi dla Paryża atrybutami: Moulin Rouge, fragment obrazu Delacroix z Marianną i francuską flagą narodową, są turyści w Luwrze , paryscy bezdomni (często Polacy!), wyborcze plakaty Ségolène Royal (kto o niej teraz pamięta ?!). Kolory niebieskie to Unia Europejska gdzie na plan pierwszy wysuwa się aranżacja z talerzem, a w niemieckiej części typowy niemiecki hełm wojskowy, mający dla nas w tej chwili złe skojarzenia, gdy przypomnimy sobie pierwszą pomoc niemiecką dla walczących Ukraińców, co w tym miejscu jest ironicznym i gorzkim sarkazmem.

Jan Bortkiewicz, Autoportret, 2009
Jan Bortkiewicz, Souvenir Paryż, 2022
Jan Bortkiewicz, Paryż, 2007, fotografia
Jan Bortkiewicz, Czerwony Paryż, 2007

Ważną rolę, czego nie powinno się pominąć w odbiorze prac Jana Bortkiewicza, odgrywa tytułowanie i datowanie powstających prac. Np. niezwykle mocny obraz dwóch zwróconych do siebie czarnych ptaków: „Kruk krukowi...” i dalej sami możemy sobie dokończyć to przysłowie, a gdy jeszcze okaże się, że w oczodołach ptaków umieszczone są flagi dwóch mocarstw i że praca powstała w 2014 roku, to już wszystko układa nam się w sposób aż nadto czytelny. Pierwsza agresja Rosji, aneksja Krymu… nie trzeba tego wyjaśniać.

Jan Bortkiewicz, Kruk krukowi, 2014
Jan Bortkiewicz, 5000 hełmów, 2022

Na wystawie nie zaprezentowano wielu portretów, których - njak wiemy - autor sporo wykonał. Ale jest jeden, pojawiający się już na początku, w pierwszej sali. To być może jeden z najlepszych portretów Wandy Rutkiewicz, najsłynniejszej himalaistki, jaki kiedykolwiek powstał. Koniec lat 60. Jeszcze wszystko przed nią. Odwracając się spogląda uśmiechnięta, piękna, prosto w obiektyw. W ręku trzyma tajemniczą figurkę szamańską a przed nią, na pierwszym planie rozmazana plama, być może fragment dłoni fotografa, który nie zdążył je usnąć nastawiając parametry aparatu. Wyszła z tego jakaś para-mistyka, jakaś przepowiednia złowieszcza. Teraz możemy już snuć na ten temat różne domysły i przypuszczenia, ale fotografia ma być może w sobie siłę nie tylko zatrzymywania chwili, ale może i wybiegania w przyszłość, nie zawsze szczęśliwą.

Jan Bortkiewicz, Wanda Rutkiewicz, 1968

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że niedawno zaprezentowano kolejny całkiem nowy film dokumentalny o Wandzie Rutkiewicz, w którym zresztą są m. in. wypowiedzi na jej temat Jana Bortkiewicza, to umieszczenie tej niezwykłej fotografii na wystawie nabiera dodatkowego znaczenia.

Jan Bortkiewicz, Jan Kaczmarek - Litania, 1985, instalacja

Chronologicznie wystawa kończy się w jednej z baszt Zamku Ujazdowskiego, gdzie umieszczona została monumentalna praca zadedykowana przyjacielowi autora, wspaniałemu satyrykowi i twórcy kabaretu Elita i Studio 202 - Janowi Kaczmarkowi. Jego portret i przejmujący tekst utworu pt. „Litania”, jest jakby posłowiem do całej wystawy. Gorzki i dający dużo do myślenia tekst utworu Kaczmarka najlepiej może ujmuje to, co Bortkiewicz stara się pokazać w swojej twórczości. To, co nas otacza, to w jakim otoczeniu żyjemy ma związek z historią. I nie da się od tego uciec. Nawet w czasach współczesnych, tak samo niepewnych i oczywistych jak by się nam wydawało.

Dlatego warto poznać celne diagnozy i przypuszczenia jakie nam zadał Jan Bortkiewicz swoimi pracami. Nie tylko po to, by poznać jego ścieżki myślowe, ale po to, by samemu zastanowić się nad światem, w jakim żyjemy.

Marek Grygiel


Poprzednio w FOTOTAPECIE m.in.:


Zobacz też:


Pary małżeńskie, 2022, tryptyk
Jan Bortkiewicz, Orłan, 2010
Jan Bortkiewicz, Warszawa, 11 listopada 2018
Jan Bortkiewicz, Maski, 2022, instalacja

 



Spis treści

Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.