Andrzej Różycki (1942-2021)

Andrzej Różycki (Szkoła Filmowa w Łodzi)


Andrzej Różycki to fotografia. Żaden inny twórca współczesny nie związał się tak ściśle i całkowicie z tym medium. Tak zaczyna Karol Jóźwiak swój tekst do katalogu prezentowanej podczas tegorocznego Fotofestiwalu w Łodzi być może jednej z najważniejszych wystaw Różyckiego pt. „Przejęcia. Między zbieractwem a fotozofią”. Ta imponująca wystawa stała się jednocześnie ostatnim akcentem twórczego życia artysty, który zmarł 12 grudnia br.

Andrzej Różycki: „Przejęcia. Między zbieractwem a fotozofią.”
Art Inkubator, Łódź, Tymienieckiego 3, fragment wystawy w ramach 20. edycji Fotofestiwalu, 10-27.07.2021
Wystawa w Małej Galerii: Andrzej Różycki - Analityczne rozpoznanie fotografii, 1979. Na zdjęciu od lewej: Józef Robakowski, Zygmunt Rytka, Andrzej Różycki, Andrzej Jórczak. Fot. Archwium Małej Galerii.



Jego bogata i różnorodna twórczość czerpała z pokładów jego wyobraźni. Zaczynał w słynnej Grupie Zero-61, by stać się również jednym z członków Warsztatu Formy Filmowej. Sztuka konceptualna, poszukiwania znaczenia medium fotografii stały u początków jego twórczości. Należy tu przywołać chociażby wystawę pt. „Analityczne rozpoznanie fotografii” z 1978 roku, zaprezentowaną w Małej Galerii, czy - po kilku latach - również tam wspólną z Józefem Robakowskim wystawę „Dwa zdjęcia”. Bardzo jednak wcześnie do twórczości Andrzeja Różyckiego przeniknęły elementy duchowości, autorefleksji, zainteresowania religijnością i otwartą postawą wobec innych gatunków sztuki. Stąd zapewne jego rozległe i w pewnym sensie erudycyjne zainteresowania sztuką ludową, której był szczerym zbieraczem i pasjonatem.

Fotografia zbiorowa uczestników otwarcia wystawy Andrzeja Różyckiego - Raj tracony, fot. Krzysztof Wojciechowski (samowyzwalaczem), Mała Galeria, Warszawa, 3 kwietnia 1990.

Ta ostatnia wystawa, kuratorowana przez Jóźwiaka, bardzo wydatnie ukazała te relacje poprzez niemal 5 dekad twórczości Andrzeja. Zawarte w niej zostały wieloletnie poszukiwania i rozważania teoretyczno-praktyczne nad fotografią i momentem kiedy z analogowej przeszła w niewiadome jeszcze i niezbadane obszary cyfrowego zapisu obrazu. Różycki dosyć wcześnie zdiagnozował odejście od negatywu, podkreślając jednocześnie „bogate wartości technologii fotograficznej”. Prace z ciemni, znakomite odbitki bromowe, które potem znajdowały się na wystawach – jak np. przepiękne i niepowtarzalne prace na wystawie „Raj tracony” w Małej Galerii w Warszawie – nie tylko podkreślały jego absolutna wirtuozerię w procesach chemiczno-laboratoryjnych, ale również były gestem symbolicznym „duchowej transcendencji” żeby posłużyć się określeniem K. Jóźwiaka.

A. Różycki, z wystawy w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku



A. Różycki, Tango nr 5.





Granicznym okresem jest zapewne cykl prac pt. „W hołdzie śp. fotografii analogowej” z 2009 roku. Ich wybór również znalazł się na wspomnianej łódzkiej wystawie, która zgromadziła obiekty z jego bogatej kolekcji sztuki ludowej, popularnej. Był bowiem Andrzej Różycki wytrawnym znawcą tej dyscypliny, zbieraczem, kolekcjonerem czerpał z tej sztuki inspiracje dla własnej twórczości.

W tym miejscu może warto przypomnieć, że tworzył również coś, co moglibyśmy nazwać dzisiaj fotoobiektami, np. w zbiorach Archiwum Małej Galerii jest mała papierowa wycinanka – rzeźba z bordowej taśmy kryjącej szeroki negatyw przedstawiająca niewielkie postaci foto-ludków albo fotografia kwadratowej kostki brukowej z napisem „Siła, piękno, sztuka to kamień w locie”.

Andrzej Różycki był również twórcą, który w kolejnych cyklach ujawniał swoje przemyślenia, również w postaci bardzo pogłębionych filozoficznie tekstów. Zastanawiał się czym jest sztuka w działaniu ludzkim, czym jest tworzenie. Szukał paralel z życiem religijnym, z sacrum. Fragmenty tych tekstów zawiera katalog z łódzkiej wystawy, z którego na koniec przytoczmy te słowa artysty:

„Właściwie nigdy nie interesowała mnie fotografia ścigająca się z czasem, czy chociażby nawet ta równoległa z rzeczywistością. W większości wypadków interesował mnie czas zawieszony i raczej zanurzony w przeszłości”.

I chociaż sam eksperymentował z medium fotografii i to dosyć radykalnie (np. w okresie aktywności w Warsztacie Formy Filmowej) tej „prawdziwej”, analogowej pozostał wierny do końca.

I jeszcze jedno: Andrzej Różycki był niezwykle lubianym i sympatycznym człowiekiem. Po ludzku otwarty na wszystkich, nieco naiwny, jak sztuka naiwna, której był namiętnym kolekcjonerem, zawierał znajomości, które przetrwały lata. Nie tylko swoją twórczością ale i sposobem przyjaznego otwarcia i życzliwości bez wątpienia wpłynął na wielu artystów. Dobrze jest go takim zachować w pamięci.

Marek Grygiel

Zofia Rydet i Andrzej Różycki, lata 80-te. Archiwum Małej Galerii.
Wernisaż wystawy „Czuła uwaga. Urszula Czartoryska wobec fotografii” w Muzeum Sztuki w Łodzi, od lewej Karol Jóźwiak, Andrzej Różycki i Jacek Bąkowski - 28 maja 2021. Fot. M. Grygiel.
Andrzej Różycki w Galerii Imaginarium w Łodzi, 12 czerwca 2021. Światło i mrok. Retrospektywy Bogdana Konopki część pierwsza - BAŚŃ POLSKA. Fot. M. Grygiel


 

W FOTOTAPECIE poprzednio m.in.:


Zobacz też:

 



Spis treści

Copyright © 1997-2024 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2024 Zeta-Media Inc.