9. Miesiąc Fotografii
Bratysława, Słowacja
Listopad 1999 r.

------------------------------------------------------

 

Miesiąc Fotografii w Bratysławie
listopad 1999

 

 

 

Na początku listopada rozpoczął się w stolicy Słowacji Bratysławie dziewiąty już festiwal Miesiąc Fotografii. W porównaniu do poprzednich lat rozmach imprezy wydaje się mniejszy, choć obejrzenie ponad trzydziestu wystaw w samej Bratysławie (trzy wystawy odbywają się w innych miastach) w ciągu kilku dni i tak jest dosyć trudne. Podobnie jak w poprzednich latach pokazano w Galerii Narodowej wystawę fotografa o światowej renomie - tym razem był to Joel-Peter Witkin. Doroczna prezentacja narodowa - w tym roku była to wystawa fotografii litewskiej - była znacznie bardziej skromna niż zawyczaj, zapewne ze względu na znacznie mniejszą przestrzeń. W ramach festiwalu odbyło się dwudniowe sympozjum, podczas którego wygłoszono kilka referatów, między innymi Marek Grygiel przedstawił przegląd współczesnej fotografii polskiej, Andy Golding w bardzo atrakcyjny sposób omówił fotografię brytyjską a Steve Yates z USA zachwalał w stylu najlepszej sales talk wspomnianego już Joel-Petera Witkina. Młodzi fotografowie mieli okazję do pokazania swoich prac kilkunastu krytykom z Europy i USA i wysłuchania ich uwag w ramach portfolio reviewing.

 

Słowacka Galeria Narodowa - wystawa Joela Petera Witkina w ramach Miesiąca Fotografii '99 w Bratysławie.

 

Omówienie wystaw wypada zacząć od wystawy Joel-Petera Witkina zatytułowanej Niepublikowane i niewidziane. Zgodnie z tytułem pokazano wiele zdjęć nieznanych, w tym pierwsze (?) wykonane przez artystę w latach młodzieńczych. Wystawa jest bardzo interesująca, nie tylko dlatego, że umożliwia obejrzenie kilkudziesięciu prac artysty będącego jedną z legend współczesnej fotografii, ale stanowi też pewnego rodzaju klucz do jego twórczości. Pokazane jednocześnie z pracami fotograficznymi jego rysunkowe szkice do przyszłych prac i dzieła artystów tej miary co Matisse, Picasso, Goya czy Giotto. stanowiące inspirację niektórych jego fotografii dają nam pojęcie o sposobie pracy Witkina, o tym jak osiąga ostateczny efekt. Uznając jednak bezsprzeczną maestrię warsztatu artysty, jego niezwykłą wyobraźnię i erudycję nie sposób jednak nie wyrazić zastrzeżeń do samych prac. Joel-Peter Witkin jest artystą kontrowersyjnym, który kontrowersyjność wpisał czy raczej wkalkulował w swój wizerunek. Zderzenie jego wysublimowanej, barokowej stylistyki, czerpiącej z dawnego malarstwa, z rekwizytami wziętymi z rzeźni lub prosektorium, epatowanie kalectwem czy wynaturzeniami nie przekonuje o wzniosłych celach jego sztuki i budzi podejrzenie, że chodzi o swojego rodzaju zabieg marketingowy. Mroczność jego fotografii ma w sobie coś taniego. Szkoda, że robi to artysta o takim talencie, warsztacie i temperamencie twórczym.


 

Słowacka Galeria Narodowa - wystawa Joela Petera Witkina w ramach Miesiąca Fotografii '99 w Bratysławie. Fot. M. Grygiel.

 

 

 

Aleksander Rodczenko - wystawa w ramach Miesiąca Fotografii '99 w Bratysławie.

Bardzo ważną wystawą była prezentacja prac klasyka przedwojennej fotografii radzieckiej Aleksandra Rodczenki, która stanowiła jeden z najmocniejszych punktów tegorocznego festiwalu. Obejmowała kilkadziesiąt prac z lat dwudziestych i trzydziestych, w tym wiele odbitek autorskich, między innymi znane portrety Majakowskiego i Lili Brik, fotografowane w niezwykłej na ówczesne czasy perspektywie ulice, słynne fotografowane od dołu sosny, bardzo nowatorskie próby reportażu. Bogactwo pomysłów formalnych (wspólnych zresztą dla innych artystów tego czasu, przede wszystkim dla Moholy-Nagy'a) często później bezrefleksyjnie wykorzystywanych przez pokolenia fotografów budzi respekt przed tą wielką postacią. I tylko ostatnie zdjęcie, na pozór podobne do innych, wprowadza niepokój w tę estetyczną ucztę - to fotografia orkiestry przygrywającej budowniczym kanału białomorskiego - bo wiemy już dobrze, że nie była to zwykła budowa a wielu budowniczym, którzy nie wybrali się tam ochotniczo nie udało się dożyć do otwarcia kanału.

W Bratysławie można było zobaczyć kilka interesujących wystaw fotografii reportażowej: Węgra Petera Kornissa dokumentującego życie Węgrów mieszkających w rumuńskim Siedmiogrodzie, słowackich fotografów Bohumila J. Puskailera, którego główny dorobek pochodzi z lat sześćdziesiątych, i należącego do młodszego pokolenia Andreja Bána zafascynowanego słowacką prowincją, Chorwata Tošo Dabaca. W obszernych salach Slovenskej Besedy pokazano rocznicową wystawę pt. Słowacja od 17 listopada 1989 do 30 czerwca 1990. Jej historyczne znaczenie podkreślał fakt, że odbywała się w miejscu, w którym w okresie "aksamitnej rewolucji" zbierała się słowacka opozycja.

Rozczarowała nieco swoimi niewielkimi rozmiarami wystawa współczesnej fotografii litewskiej - zazwyczaj prezentacje narodowe pokazywano w salach Slovenskej Besedy, które umożliwiają stworzenie wystawy urozmaiconej i obszernej. Tym razem Litwinom przydzielono jedynie część sali w Domu Kultury. Wśród wystawiających autorów znaleźli się znani z prac wystawianych w Małej Galerii i Zamku Ujazdowskim Alfonsas Budvytis, Snieguloe Michelkevieiute, Gintautas Trimakas. Równolegle do tej wystawy odbył się indywidualny pokaz prac jednego z najwybitniejszych fotografów litewskich Antanasa Sutkusa. Na wystawie przedstawiono wiele dawniejszych zdjęć, o bardzo charakterystycznym klimacie oraz fotografie nowsze, często przedstawiające wybitne postacie litewskiego życia kulturalnego a wśród nich - portret Czesława Miłosza.

Dwoje słoweńskich artystów Jure Breceljnik - Tomaž Gregorič przedstawiło dwie serie prosto, en face sfotografowanych potretów młodych ludzi. Zdjęcia pierwszej serii opatrzone są podpisami w rodzaju: W roku 1999 w Słowenii zginęło z przedawkowania narkotyków 9 osób. W drugiej serii nie ma żadnych podpisów, za to twarze portretowanych osób sugerują (w rzeczywistości chodzi o prosty zabieg techniczny - sfotografowano twarze ludzi odwróconych do góry nogami), że mamy do czynienia z ofiarami wypadków, zbrodni, narkotyków. Pomysł jest prosty, może nieco naiwny, ale wystawę opuszcza się w z uczuciem niepokoju, więc sposób jest skuteczny.

Prace czeskiego fotografa Jiři'ego Šiguta to bardzo niekonwencjonalnie potraktowana fotografia krajobrazowa - artysta wkłada arkusze papieru fotograficznego pod powierzchnię jeziora albo kładzie je w lesie na spadłych liściach by po kilku godzinach czy nawet dniach zabrać je i utrwalić. Otrzymane w ten sposób fotogramy będące świadectwem działania światła, wilgoci i mniej lub bardziej naturalnych substancji chemicznych stanowią bardzo dosłowną i surową realizację postulatu bezpośredniego kontaktu materii z materią a w ich odbiorze przez widza decydującą rolę odgrywa świadomość sposobu ich powstania.

Wystawa Dziennik kosmity dwóch ukraińskich autorów Andreja Awdiejenki i Aleksieja Esjunina to nieco pretensjonalna historyjka fotograficzna w stylu science fiction. Pokazane w tych samych przestrzeniach gmachu Radia Słowackiego zdjęcia paryskiego fotografa Iana Patricka to kobiece akty fotografowane pod wodą lub w wodzie, czasami do złudzenia przypominające prace Maurycego Gomulickiego z wystawy Lekcja pływania - również dzięki zastosowaniu techniki cross processing.

Najważniejszą część wystawy Sebastiana Kusenberga z Berlina stanowią zdjęcia zabawek - figurek krów umieszczonych w rzeczywistym pejzażu. Niestety chyba tylko dwa zdjęcia wydają się mieć jakieś uzasadnienie, reszta to tylko mnożenie różnych, nic nie mówiących sytuacji. Wystawa stanowi jednak jakby dalekie i bardzo niestety słabe echo pokazywanej w tym samym miejscu rok wcześniej wystawy Williama Wegmana, z jego pozującymi i przebieranymi za ludzi psami.

Ernestine Rubin, która zaczęła fotografować grubo po czterdziestce jest obecnie znana z fotografii ciała ludzkiego. Zdjęcia utrzymane w nardzo romantycznej poetyce spotkały się z ciepłym przyjęciem, podobnie jak autorka, która ma dużo uroku osobistego i bardzo sympatyczny stosunek do otoczenia. Znana artystka brytyjska Mari Mahr chociaż osobiście nie przybyła do Bratysławy ( podczas otwarcia jej wystawy nie dowiedzieliśmy co było tego przyczyną) zaprezentowała swe prace w pomieszczeniach letniej kawiarni w zabudowaniach u stóp bratysławskiego zamku. Jej prace, znane z wcześniejszych pokazów i publikacji nadal wzbudzały spore zainteresowanie aurą tajemniczosci i perfekcyjnym wykonaniem.

Najtrudniej było znaleźć wystawe Martina Tiso, umieszczona w małej kawiarence alternatywnej sceny teatralnej blisko brzegu Dunaju. Prace Tiso przedstawiały sie znacznie skromniej niż na kolorowych kartach katalogu. Natomiast jego zdjęcie na czarno pomalowanej twarzy umieszczone na oficjalnym plakacie Miesiąca Fotografii nie znalazło się na tej wystawie. Mimo obejrzenia wszystkich wystaw nie udało się ustalić miejsca gdzie mogło być eksponowane.

Rozczarowały prace Petera Župnika, którego graficzne interwencje w pejzaż tym razem nie przekonują. Serbski fotograf Vladimir Marković pokazał zdjęcia starych lalek, którym brakuje jednak głębszego egzystencjalnego wymiaru. W pracach Węgierki Melindy Kovács na pierwszy rzut oka trudno dopatrzyć się fotografii, tak silnie interweniuje środkami graficznymi traktując zdjęcie jako podkład do przemalowań i przerysowań. Większość prac sprawia wrażenie ilustracji do literatury młodzieżowej, tylko na niektórych pojawiają się niepokojące elementy - dziecięce ciała w dziwnym otoczeniu czy znane z polskiej sceny artystycznej rodzenie lalki. Bardzo sympatyczną choć chyba najskromniejszą wystawą była ekspozycja zdjęć hiszpańskiego fotografa Javiera Catal('i. Jego minimalistycznie i konceptualnie potraktowane pejzaże o wielkości nie przekraczającej zbytnio rozmiarów stykówki całkiem dobrze wyglądały we wnętrzu malutkiej kawiarni "Serce".

Podobnie jak i w poprzednich latach zorganizowano wystawy studentów uczelni fotograficznych. Tym razem można było porównać prace praskiej FAMU i dwóch szkół słowackich VŠVU i VŠMU. Ciekawe, że wszędzie pojawiają się nazwiska Polaków i trzeba przyznać, że ich prace należą do interesujących.

 

Instytut Polski w Bratysławie, 6 listopada '99. Otwarcie wystawy Chrisa Niedenthala. Od lewej: Wirginia Mirosławska, dyrektor Instytutu, dyrektor Festiwalu - Vaclav Maček, Marek Grygiel, kurator wystawy, i Chris Niedenthal - autor. Fot. K. Wojciechowski.

 

Fotografia polska była reprezentowana przez wystawę Chrisa Niedenthala Portrety nieportretowanych pokazaną w Instytucie Polskim - są to zdjęcia dzieci upośledzonych umysłowo wykonane w sposób, w jaki na ogół fotografuje się modę. Choć początkowo metoda ta może razić, to jednak widoczna sympatia fotografa do modeli i brak jakiegokolwiek epatowania "nienormalnością" sprawiają, że przesłanie tej wystawy jest jednoznacznie szlachetne.

Bratysławski Miesiąc Fotografii będący największym tego rodzaju festiwalem w naszej części Europy zasługuje na uwagę wszystkich interesujących się fotografią. Jest on na szczęście zauważany przez polskich studentów, których wielu widzi się na wernisażach i wystawach. Należy mieć też nadzieję, że w przyszłości fotografia polska będzie przedstawiana w większym zakresie.

K.W.

.........................................................

Wystawy nie uwzględnione w tekście:

Ivan Pinkava
Peter Breza
Kolorowana fotografia w Rosji (1851 - 1951)
Roger F. Ballen
J(n Re(o
Nelly Gavrilova
Kostas Ordolis

 


W fotoTAPECIE poprzednio:

Zobacz też:

 


Spis treści

Copyright © 1997-2012 Marek Grygiel / Copyright for www edition © 1997-2012 Zeta-Media Inc.
e-mail: fti@zeta-media.com